poniedziałek, 27 września 2010

Karpatka mojej Mamy

Już od jakiegoś czasu chodziło za mną właśnie to ciasto. W końcu przyszła niedziela i zdecydowałam, że karpatka będzie bardzo odpowiednia;) Ostatnim razem wyszły mi takie góry Świętokrzyskie a nie Karpaty, dlatego tak się bałam. Strach oczywiście mną nie zawładnął, ale pierwsze minuty ciasta w piekarniku były dla mnie przerażające. Dobrze, że Mężu zadeklarował zjedzenie ciasta w każdej postaci. Nie minęły trzy minuty i patrzyliśmy w piekarnik jak w święty obrazek. Taakie urosły;) Zdjęcie będzie, ale potrzebuję więcej czasu, bo teraz tylko szybciutko napiszę przepis i wracam do kuchni.



Karpatka wg przepisu mojej Mamy

Ciasto
1 szklanka wody
1/2 kostki margaryny (daję KASIĘ)
1 szklanka  mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
5 jajek
szczypta soli

Nagrzać piekarnik do 200stC. 
Wodę zagotować z margaryna i solą. Zdjąć z pieca, wsypać przesianą z proszkiem mąką i wymieszać na gładką masę. Odstawić na 10 minut do przestudzenia. Dodać jajka po jednym na raz i dobrze wymieszać, najlepiej mikserem.
Przelać na dwie blaszki i piec na złoty kolor ok. 20 minut. Wystudzić.

Krem
2 szklanki mleka
1/2 szklanki cukru
1 cukier waniliowy (dałam laskę wanilii)
2 łyżki maki ziemniaczanej
2 łyżki maki pszennej
2 żółtka
1 masło

Szklankę mleka zagotować z cukrem i wanilią. Mąki dobrze wymieszać w drugiej szklance mleka. Delikatnie zagotować budyń (żeby nie było grudek). Wystudzić.
Masło utrzeć na puszystą masę i dodawać stopniowo budyń oraz żółtka. 

Gotowy krem rozsmarować na jednym z blatów ciasta i przykryć drugim. Można polać polewą czekoladową lub posypać cukrem pudrem.

UWAGA!!!
Jeśli przewidujemy gości, lepiej zrobić z podwójnej porcji (na 4 blaty), bo może zabraknąć;)

Brak komentarzy: