Dosypuję i dolewam, i normalnie nie mogę uwierzyć, że robię własny zakwas!!! Już nie mogę się doczekać pieczenia. Zdecydowałam, że na początek zrobię bułki bo trochę boję się, że zakwas nie poradzi sobie z chlebem, a zakalców nie lubię. Jako, że pierwszy chleb ma być zachętą do dalszej pracy, przećwiczę zakwasowe pieczenie na bułkach. Wydaje mi się to bezpieczniejsze i trochę szybsze. Nie mam zbyt wiele czasu w tygodniu i wcześnie kładę się spać, więc późne pieczenie chleba odpada. Bułki będą odrobinę lepszym rozwiązaniem;)
Jeśli chodzi o sam zakwas to długo się zastanawiałam jak go hodować. W sieci krążą różne przepisy na zakwas i trudno jest wybrać ten właściwy. Zdecydowałam, że zastosuję metodę stosowaną przez Wujka i od dziś zacznę dokarmiać zakwas co 12 godzin, ale mniejszą ilością mąki i wody, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Koniecznie muszę zrobić jeszcze jakieś kuchenne zdjęcia. Zakwas nawet mam sfotografowany, ale jakoś nie udało mi się jeszcze zabrać się do przerzucania zdjęć na komputer. Cała ta technika czasem mnie przeraża i choć nie wyobrażam sobie bez niej życia potrafi mnie do siebie bardzo zniechęcić. Ale dość marudzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz