środa, 23 czerwca 2010

burczenie

To było do przewidzenia. Wielkie planowanie wielkich wydarzeń zawsze doprowadza do tragedii. Pewne jest, że im bliżej, tym więcej pomysłów na rzeczy najmniej potrzebne. I tym razem nie mogło być inaczej. Zamiast robić zakupy na sobotę, znalazłam promocję kuchennej machiny, którą mieliśmy w planach zmienić i oczywiście szybciutko ją nabyliśmy. Koniecznością stało się przemeblowanie kuchennych drobiazgów i... wielkie burczenie gotowe.
Z tego wszystkiego szukam sposobu na odreagowanie. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to dżem truskawkowy. Zastanawiam się tylko jak zaplanować zakupy, żeby wszystko zabrać do domu i dopiero tam zabrać się za dżemowanie. A potem drzemka i dżemik na poprawę humoru gotowy. A truskawkowy Mężu lubi najbardziej. 
A może to był wiśniowy.

Brak komentarzy: